Nukke przeskoczyła dwie koperty pod rząd wysokości 50 cm. W dodatku na lonży! Jak na nią to dużo ponieważ ten ujeżdżeniowy konik dopiero uczy się skakać. Właśnie ją lonżowałam i kazałam jej skakać koperty na lonży. Były ustawione po półkolu i zrobione z beczek i drągów. Cała ujeżdżalnia i duża hala były zajęte przez trenujących do skoków jeźdźców. Więc została nam tylko mała hala. Kiedy tylko klacz ładnie przeskoczyła przeszkody po raz trzeci odpięłam jej lonżę i ustawiłam więcej przeszkód, a ona chodziła za mną. Potem założyłam jej ogłowie i wsiadłam na nią. Na jej grzbiecie przeskoczyłam mały parkur, który sama ułożyłam, trzy razy.
Potem stanęłam na środku hali.
- Jak Kayla to robiła, żeby Geronimo się położył? - kiedy sobie to przypomniałam spróbowałam położyć swoją klacz ale to nie wyszło więc zsiadłam.
- No, na dziś wystarczy. Potrenujemy jeszcze wieczorem z innymi - powiedziałam do konia. Kiedy chwyciłam ją za kantar ten przerwał się. Nie zdziwiło mnie to bo był bardzo, ale to bardzo stary. Wreszcie nadszedł jego czas. Zarzuciłam go jej na szyję. - Nuśku chodź - zawołałam i klacz wyszła z hali za mną. Szłam tak przez stadninę z koniem za mną, aż doszłam do stajni. Wprowadziłam Nukke do boksu.
- Trzeba wreszcie wypróbować nowy kantar - powiedziałam i wyjęłam ze skrzynki nowy puchowy szary kantar, który kupiłam jej jakiś tydzień temu ale trzymałam go do puki ten się nie rozpadnie. Założyłam go klaczy i musiałam przyznać,że wyglądała w nim ślicznie. Potem wyczyściłam ją i postanowiłam wyprowadzić na pastwisko.
Kiedy wróciłam zobaczyłam, że na ujeżdżalni jest zamieszanie.
Kto dokończy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz