- Mogłam pojechać z wami... - westchnęłam z uśmiechem - Ale człowiek uczy się na błędach więc następnym razem pojedziecie już tak jak trzeba. Ja jak tutaj przyjechałam i Angelica pozwoliła mi pojechać w teren zgubiłam się dużo razy i takim sposobem poznałam tereny.
- Zróbmy sobie coś na kolację bo umieram z głodu - westchnęła Alex otrzepując błoto z bryczesów.
- Nie umiem gotować więc na mnie nie liczcie - uprzedziłam.
- Ja też nie - dodała Tifffy - Czyli z nas wszystkich ty jesteś jedyna, która umie upichcić coś zjadalnego.
- Mogę wam pokazać jak się robi spaghetti - zaproponowała Alex - Co wy na to? Będzie wegetariański bo nie jem mięsa.
- Ja jem, ale rzadko - przyznałam - No to pokaż co potrafisz mistrzu! Co mamy robić?
- Najpierw wyjmiemy potrzebne składniki - rozkazała i zabrałyśmy się do roboty. Ja zajęłam się gotowaniem makaronu, a dziewczyny robiły sos.
- Już? - spytałam po chwili wskazując na lekko bulgoczącą wodę do której miałam wrzucić makaron. Od jakiegoś czasu czekałam, aż ta głupia woda się zagotuje, ale ona wcale nie bulgotała, a teraz kiedy w końcu zaczęła nie byłam pewna czy tyle wystarczy żebym wreszcie mogła wrzucić do niej makaron.
- Tak - odparła Alex rzucając szybkie spojrzenie w stronę garnka i wracając do obierana warzyw. Wrzuciłam makaron do garnka i zaczęłam mieszać.
Po parunastu minutach wszystko było gotowe więc siadłyśmy przy stole i rozmawiając o trasach terenowych w Tryumfie zajadałyśmy ugotowaną przez siebie potrawę.
- To co? - spytała Tiffy - Trenujemy jutro rano skoki?
- Tak - zgodziłam się - Pojadę na oklep.
Alex? Tiffany?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz