Stanęłam na progu stajni i poklepałam grzbiet Merci.
- Zastałam tu kogoś? - spytałam.
Cisza. Wzruszyłam ramionami. No to idziemy dalej.
Zdążyłam zwiedzić dwie hale, lonżownik, czworobok i plac do zawodów. Pustka. Wypuściłam Merci na znalezione pastwisko, a sama wróciłam do punktu wyjścia, a mianowicie stajni. Usadowiłam się przed wejściem. Posiedziałam może... pół godziny? Straciłam poczucie czasu. Chciałam pojechać na przejażdżkę, ale nie bardzo znam tereny. Zaczęły ciążyć mi trochę powieki. Zasnęłam.
Obudziło mnie mocne potrząśnięcie.
- Jeszcze pięć minutek. - ziewnęłam.
Ten "ktoś" był najwyraźniej w dobrym nastroju, bo zaczął się śmiać. Szybko się ocknęłam.
Ktoś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz