Oboje wyprowadziliśmy konie do koniowiązu prawie kłusem i szybko przywiązaliśmy niemal od razu kierując się z powrotem do stajni po sprzęt do czyszczenia. Chwyciłam za szczotki i pierwsza pognałam do zdenerwowanego moim pośpiechem. Szybko i sprawnie uporałam się z wyczyszczeniem Grass'a lecz z kopytami nie wyszło mi tak dobrze. Ger ciągle się wiercił i nie mogłam przytrzymać jego nogi. W tym czasie Jess przyniósł już sprzęt i właśnie zarzucał czaprak na grzbiet Mistralla. Jęknęłam cicho i kończąc nareszcie czyszczenie pobiegłam do siodlarni. Kiedy wróciłam taszcząc siodło i resztę sprzętu mój rywal zapinał właśnie popręg. Rzuciłam sprzęt na koniowiąz i najszybciej jak to było możliwe zaczęłam ubierać Dancing'a. Kiedy zabierałam się do zakładania ogłowia Jess właśnie wskoczył na konia i obdarzył mnie pełnym politowania spojrzeniem.
- Biedna Kayla... - stwierdził z udawaną ironią - Będziesz się musiała pogodzić z porażką!
- Chyba śnisz! - warknęłam dopinając podgardle i również dosiadając ogiera. Ruszyliśmy w stronę dużej hali na której ustawiony był parkur treningowy, na którym ćwiczyliśmy poprzedniego dnia.
- Wysokość zostanie ta sama? - spytałam mierząc wzrokiem przeszkody.
- Na rozgrzewkę może być - zgodził się - Ale potem podwyższymy i dopiero kiedy konie się rozgrzeją wykonamy przejazdy decydujące o wygranej.
- Ok - zgodziłam się - Trzeba by tylko zwerbować kogoś kto zmierzył by nam czas.
- Tym zajmiemy się później - chłopak wzruszył ramionami i stępem zaczął objeżdżać halę dookoła. Ja również pojechałam przy bandzie dociągając przy tym popręg.
Jess?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz