Siedziałam na ogrodzeniu pastwiska, wpatrując się w pasące się konie. Westchnęłam. Było tak spokojnie i błogo. Po chwili ktoś niespodziewanie się do mnie zakradł i położył mi rękę na ramieniu. Ja, niczego się niespodziewająca, podskoczyłam do góry z krzykiem. Lądowanie było twarde i bolesne. Do tego całe moje, dopiero co wyprane ubranie było w ziemi.
- Hej! – dosłownie warknęłam, odwracając się – Co Cię nachodzi, żeby tak straszyć ludzi?!
- Ale ja tylko… - powiedział speszony chłopak – To ja, Rey… Mówiłaś, że pokażesz mi tereny…
Wstałam i otrzepałam bryczesy z ziemi. Zmierzyłam wzrokiem chłopaka. Spoglądał na mnie niepewnie.
- No dobra, chodź. Może najpierw pokażę Ci budynki? - westchnęłam
- Z chęcią… - odparł
Ruszyłam ścieżką, a za mną Rey. Szłam na przodzie, nucąc pod nosem melodyjkę z reklamy sieci komórkowej. Wpada mi do głowy i nie mogłam przestać jej nucić. Chłopak nie mógł oderwać ode mnie wzroku. Może jestem gdzieś brudna? Przewróciłam oczami. To nie czas na to! Obiecałam sobie, że jeszcze dziś potrenuję cross, więc muszę się streszczać. Przyśpieszyłam nieco, kierując się w stronę budynku mieszkalnego. W środku zastaliśmy instruktorów pijących kawę i rozmawiających.
- Tak, jasne, zajęci… - mruknęłam do siebie
Mimo to uśmiechnęłam się tylko i przywitałam. Rey też to zrobił.
- To jest Rey, nowy w Tryumfie. – powiedziałam
- Witaj, Rey. My jesteśmy zajęci, więc Alex Cię oprowadzi i opowie Ci nieco o zasadach. – uśmiechnął się Criss. Widząc moją kpiącą minę, dodał z przekąsem – Tak, zajęci, Alex. Teraz mamy przerwę.
- No dobra… Przecież nic nie mówię! – zaśmiałam się – Musimy się śpieszyć! – powiedziałam i chwyciłam Rey’a za rękę, ciągnąc go na podwórko
- No cóż. – stwierdziłam – Ten budynek pozwiedzasz kiedy indziej. Teraz chodźmy na pastwisko, a później do stajni. Pokażę Ci konie, co ty na to?
Rey??
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz