piątek, 5 września 2014

Od Tiffany

Wiedziałam od instruktorki, że za tydzień mają być zawody w mojej ulubionej dyscyplini - skokach! A może ja nie mam ulubionej dyscypliny? To też możliwe, tylko że mój koń był wyspecjalizowany w ujeżdżeniu. Zapewne kto inny nazwałby to "problemem" ale NIE ja! Problem? Co to za problem skoro wszystkiego można się nauczyć, z resztą skakałam już na Nukke przeszkody i wcale nie była taka zła. To że jest koniem ujeżdżeniowych nie musi znaczyć że nie umie skakać i ja postanowiłam że tego dowiodę!
Poszłam do stajni witając się po drodze z każdym kogo spodkałam. Niestety prawie nikt mi nie odpowiedział, bo wszyscy (tak jak ja) byli zajęci przygotowaniami do zawodów. Polerowali swój sprzęt, siodłali konie i trenowali. Ja zaś spokojnie szlam w kierunku stajni. Bo przecież to tylko zawody! Nie liczy się wygrana tylko zabawa! Ale przypomniało mi się to co sobie postanowiłam i od razu ruszyłam biegiem. Wyczyściłam Nukke na błysk, osiodłałam ją i wjechałam na niej na ujeżdżalnię, na której ćwiczyła już Linda, Kayla i Alex, a na środku stała instruktorka od skoków Johanna poprawiającą amazonki gdy któraś z nich zrobiła coś źle. Stałam chwilkę przed wejściem ponieważ chciałam koniecznie zobaczyć jak skaczą stacjonatę 115 cm oraz uniknąć zadeptania.
Kiedy przeskoczyły wszystkie trzy weszłam na ujeżdżalnię i zaczęłam skakać siedemdziesięcio centymetrową stacjonatę. Potem 75cm i 80 cm. Potem zaczęła skakać przez niski 60 cm okser. Na początku przeskoczyłam go trzy razy galopem i poszło mi nieźle. Potem poprosiłam Johannę by powyższyła okser o 10 cm.
Zrobiłam kułko galopem i najechałam na niego rozpędzona. Nukke wybiła się ładnie tuż przed przeszkodą. No właśnie, TUŻ! Wybiła się za późno i zwaliła cały okser potykając się przy tym i omal nie przewracając a ja oczywiście wylądowałam na ziemi metr dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz