niedziela, 31 sierpnia 2014

Od Kayli Cd Madeline

Poszłam do mojego pokoju, który wyglądał zupełnie inaczej niż reszta pokoi tutaj, nie licząc pokoi instruktorów. Na ścianach znajdowały się zdjęcia Dancing'a i mnie bądź samego konia oraz plakaty światowej czołówki WKKW. Na półce nad biurkiem znajdowały się rozety i puchary, których jednak nie było zbyt dużo. W końcu jeździłam tylko od czterech lat. Na łóżku rozłożony był koc z końmi, a na szafce stojącej na przeciwko szafy z ubraniami znajdowała się cała masa książek i filmów o koniach. Nie wszystkie z nich przeczytałam do końca lub w całości zważywszy na moją dysleksję oraz masę pracy w ośrodku. Usiadłam na dywanie na którym znajdowały się malutkie czarne koniki przedstawione w różnych chodach. Pogładziłam palcami puszystą powierzchnię zastanawiając się nad tym czemu Madeline skończyła trening tak szybko. Czyżby stresowała ją moja obecność? Usłyszałam kroki na schodach więc szybko podniosłam się z dywanu przypominając sobie, że zostawiłam dziewczyny w stajni. Wyszłam z pokoju i zobaczyłam Madeline, która najwyraźniej wracała od Kilimandżaro.
- Em... Czy podoba się pani pani koń? - spytałam uprzejmie, ale z ciekawością.
- Powiedzmy, że może być - stwierdziła nie patrząc nawet na mnie - Jest trochę nie w moim stylu i bywa rozkojarzona.
- Mam nadzieję, że się pani z nią dogada - uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę stajni myśląc o tym, że o wiele lepiej brzmiało by: "Mam nadzieję, że się dogadacie". To że nie mówię do dorosłego per. "pani" nie musi oznaczać, że nie mam do niego zaufania! To nie sprawiedliwe. No, ale cóż... Za jakiś czas może uda mi się zyskać zaufanie tej kobiety. Mimo, że jest trochę dziwna, sama przed sobą musiałam się przyznać, że ją lubię.

Madeline?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz