niedziela, 31 sierpnia 2014

Od Jessa Cd Kayli

Zza okien widoczna była wielka kula pomarańczowego słońca, chyląca się ku ziemi. Na brązowym stoliku obok, włączona była już jednak lampka, która dawała małą poświatę białego światła.
Linda wskoczyła na sofę jak lew na swoją ofiarę i przewróciła się na plecy, tak, że widać było jej tylko wystające nogi ze sztylpami. Za to Alex pokręciła się obok wieży z radiem, w którym akurat leciały jakieś przeboje.
- Mam nadzieję, że nie zaczęliście jeść beze mnie – weszła do domu Kayla.
Popatrzyłem zrezygnowany po szafkach.
- Czy tu jest coś, co można by było spożytkować do jedzenia? – oparłem się o lodówkę.
Dziewczyna podeszła do kuchni i otworzyła pierwszą szufladę.
- Proszę mąka, proszek do pieczenia…czego ci brakuję? – Kayla wyjęła wszystko na ladę.
- Szukałem w tej szafce… Wcześniej niczego tam nie było…
- Aha, akurat. Wyczarowałam to wszystko – popatrzyła na mnie z dziwnym uśmieszkiem na twarzy.
Podszedłem do stolika i wsypując dane składniki do miski zacząłem je rytmicznie mieszać. Ale przy wsypywaniu mąki połowa jej zawartości wysypała się na moją bluzkę.
- Cholerka – jęknąłem, otrzepując bluzkę.
Do kuchni wparadowała też Linda nalewając sobie Cole. Zaśmiała się widząc, mnie całego białego.
- Nie wiedziałam, że chcesz zostać bałwanem – podała mi cukier.
- Cóż, każdy ma swoje hobby – uśmiechnąłem się.
Kayla też odebrała swój napój gazowany.
- A może chcesz fartuch – zaproponowała śmiejąc się.
Popatrzyłem na nią z rozbawioną miną.
- A co, masz jakiś uroczy kolor? – zacząłem wlewać masę do foremek.
Dziewczyna sięgnęła do szafki.
- Jest! – krzyknęła.
- No i jaki? Różowy? – Linda spojrzała Kayli przez ramię.
- Nie, ale jest z galopującym koniem – odparła – z napisem „Like a boss”.
Zaśmiałem się wylewając kawałek masy na blat.
- Kupuję to – wziąłem materiał od dziewczyny i przewiesiłem sobie fartuch przez szyję. Usłyszałem jak dziewczyny zaczęły chichotać na mój wygląd.
- Co? – popatrzyłem na nie jakbym wyglądał całkiem normalnie – Nie podoba się?
- Nie, wyglądasz jak cool cowboy w roli babci – wymamrotała Alex siadając na blacie kuchennym.
- Eee… nie za bardzo mogę sobie to wyobrazić ale mi się podoba – uśmiechnąłem się, biorąc banany i udając, że to pistolet.
Alex zaśmiała się.
- Teraz moja teza wygląda bardziej wiarygodnie.
Dosłownie pogalopowałem do rozgrzanego piekarnika i włożyłem blaszkę z babeczkami do piekarnika. Kiedy się obróciłem, dziewczyny próbowały jeść mąkę, mówiąc do siebie, że nie wiedzą jak smakuje. Kayla wzięła kawałek do ust i wystawiając język.
- Fuuu – skrzywiła się.
- Nie, moim zdaniem jest całkiem dobre – powiedziała ironicznie Linda.
- Ach tak? To masz! – Kayla rzuciła garść mąki w stronę dziewczyny.
- Ej! – krzyknęła, otrzepując włosy – Pokażę ci!
Wtedy zaczęła się bitwa na kule mąki, która trafiła w końcu we mnie. A ja sięgnąłem po to co miałem pod ręką czyli jajka. Rzuciłem w Alex. Która podskoczyła jak zając, donosicie się śmiejąc.
- Jess! To są moje ulubione bryczesy! Patrz jak teraz wyglądają – jednak i ona chwyciła jajko i rzuciła mi w brzuch.
- No, no, no – pokręciłem palcem z udawaną powagą – Nieładnie. Trafiłaś koniu w głowę – wskazałem na fartuch, na którym zamiast narysowanego łba była żółta maź.
Alex zaśmiała się, ale Linda szybko ją przygłuszyła.
- Cicho! To moja ulubiona piosenka! – krzyknęła, kiedy z radia wydobyła się nuta dźwięków.
Linda pogłośniła utwór na max i zaczęła tańczyć swój szalony układ biorąc patelnie i udając, że to gitara. Po niedługim czasie dziewczyny się do niej dołączyły, całe w mące i jajkach, machały włosami niczym gwiazdy rocku. Śmiałem się razem z nimi, które szalały po uwalonej kuchni. Chwyciłem kapelusz cowboyski i dwa banany biegając jak dziki w fartuchu. Nadal nie wiem co mną kierowało robiąc coś takiego.
Wtedy do domu weszła Pani Angelica i szybko zasłoniła sobie uszy.
- Co tu się wyrabia?! – krzyknęła na cały głos, ściszając muzykę, po czym załamała dłonie widząc stan kuchni.
Usłyszałem donośny dzwonek piekarnika, dając znać, że muffinki są już gotowe.
- To kto ma ochotę na moje wypieki – wypaliłem, ni w pięć ni w dziewięć, przerywając cieszę.
Wtedy kobieta spojrzała na mnie, a jej wroga mina zamieniła się w donośny śmiech. Bo w końcu co można sobie pomyśleć o chłopaku, który ma na sobie jej fartuch, w dodatku cały poplamiony jajkami, twarz w mące i brązowy kapelusz na głowie. Powiem jedno – sam się z siebie śmiałem.

Kayla? Linda? Alex?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz