piątek, 29 sierpnia 2014

Od Lindy

    Jechałam na tylnim siedzeniu samochodu wpatrzona w przelatujące za oknem obrazy. Mijaliśmy wiejskie dróżki, pola, domy z ogrodami i lasy. Wjeżdżaliśmy pod lekka górkę po jednokierunkowej ulicy, na której asfalt był pokruszony i popękany. Sierpień się kończył ale upały nie oszczędziły nieszczęsnych ludzi piekących się w słońcu na mijanych przystankach autobusowych. Po nie długim czasie zjechaliśmy z asfaltowej drogi na kamienistą prowadzącą przez pola zbóż i zobaczyłam pastwiska koni, a dalej stajnie, hale, ujeżdżalnię i jakiś spory domek.
    Gdy tylko zaparkowaliśmy na podjeździe i wysiadłam na zewnątrz, udeżyła mnie fala gorąca. Ośrodek byłzadbany i wyglądał na nowy. Z początku myślałam, że nikogo nie ma ale gdy stałam przed jedną ze stajni oglądając konie znajdujące się najbliżej wejścia z środka wyszła pewnym krokiem dziewczyna w moimwieku.
- Cześć - powiedziała - ty jesteś ta nowa, która miała dzisiaj przyjechać?
- Na to wygląda - odparłam orientując się, że wszyscy już wiedzieli o moim przyjeździe. - Jestem Linda, a ty?
- Kayla, czekaj zaraz zawołam instruktorkę - po tych słowach odbiegła w stronę hali.
- Widzę, że już masz koleżankę - odezwała się mama za moimi plecami.
- Ta... - w sumie to ta dziewczyna wydawała się całkiem miła. Zauważyłam, że mój tata właśnie otwiera przyczepę Jaspisa więc poszłam zajżeć jak tam u mojego konia. Jak zwykle czuł się świetnie, podróże nigdy mu nie szkodziły, kiedy go wyprowadziłam zaczął się rozglądać, węszyć i skubać trawę rosnącą przy karuzeli dla koni. Rodzice pomogli mi wyładować moje liczne bagaże, a mianowicie dwie wielkie walizki i dwa ogromne plecaki i wtedy zjawiła się jakaś pani mniej więcej w wieku mojej mamy.
- Kayla powiedziała mi, że już przyjechaliście - powiedziała. - Jestem Angelica Hantson - przywitaliśmy się z nią, zaprowadziłam mojego konia do wolnego boksu i wrzuciłam rzeczy do pokoju, w którym miałam mieszkać po czym poszłam szukać tej dziewczyny...jak jej tam? Kayli?
    Znalazłam ją na hali lążującą siwego konia. Był niski, tak jak mój Jaspis, ale musiałam przyznać, że bardzo ładny.
- Co to za koń? - spytałam w końcu.
- Namek - odparła uśmiechając się do mnie. - To koń klubowy. Jeśli chcesz to jak skończę pokażę ci inne konie.
 - Ok - przykucnęłam pod ścianą obserwójąc w Kaylę i Namka.

Kayla?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz