- Pewnie - uśmiechnęłam się - Prawda dziewczyny?
- Jasne - zgodziły się. Właśnie wjechaliśmy przed stajnię więc wszyscy oprócz mnie zsiedli z koni.
- A co ze skokami? - spytałam.
- Konie są już trochę zmęczone - stwierdziła przepraszającym tonem Linda - Może jutro poskaczemy?
- Dobra - mruknęłam zsiadając z Dancing'a i zdejmując mu siodło. Był nieco spocony, ale wiedziałam, że nawet gdybym nie chciała musiałabym na nim trochę pojeździć, żeby nie wariował. Powiesiłam siodło na koniowiązie i z powrotem wskoczyłam na ogiera.
- A ty gdzie się wybierasz? - spytał ze zdziwieniem Jesse.
- Muszę go jeszcze trochę poruszać - stwierdziłam nie patrząc w ich stronę i udałam się na parkur. Rozstawione tam przeszkody miały wysokość P1, ale postanowiłam ich nie zniżać. Przejechałam układ parkuru w stępie, żeby Dancing nie bał się przeszkód i żeby wiedzieć w jakiej kolejności mam skakać przeszkody i ruszyłam galopem na pierwszą stacjonatę. Geromino pokonał ją bez trudu, a ja nie zachwiałam się nawet na jego grzbiecie robiąc pod czas skoku delikatny pół siad i oddawanie wodzy. Zrobiłam ciasny zakręt i najechałam na doble barre i pokonałam je z łatwością. Następnie skierowałam konia na groźnie wyglądający okser. Mimo, że przez chwilę straciłam równowagę udało nam się pokonać przeszkodę, a drążki nawet się nie zachwiały. Następna w kolejności była koperta, której Grass chyba nawet nie zauważył, a potem czekała na nas Triple barre. Nie udało nam się jej jednak pokonać, bo mimo, że jechaliśmy z odpowiednią szybkością mój koń gwałtownie się zatrzymał, a ja przeleciałam nad jego głową i nad przeszkodą, co musiało wyglądać dość komicznie.
Jesse? Linda? Alex? (Kayli nic się nie stało)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz