- Może... - mruknęłam po czym dodałam ze śmiechem - Oczywiście Criss! A myślałeś, że co ja innego robię przez ostatnie dni niż pokazuję wszystko nowym! To całkiem zabawne...
Instruktor zaśmiał się po czym wypuścił Fiery Flower na pastwisko. Klacz pognała w stronę pasących się koni rżąc radośnie, a jej uniesiony do góry ogon powiewał za nią jak flaga. Flower zatrzymała się gwałtownie tuż przed nimi sprawiając, że zaniepokojone jej nagłym przybyciem przestały na chwilę jeść i podniosły głowy.
- Wraca pan z nami? - spytała uprzejmie Alex po czym poprawiła się - Znaczy się czy wracasz z nami.
Najpewniej dowiedziała się już o tym, że Criss woli jak się do niego mówi po imieniu, albo nauczyła się ode mnie, bo ja do wszystkich instruktorów mówiłam po imieniu. Właściwie to mogła bym do Angelici mówić "mamo", ale jakoś nie mogłam się nigdy na to zdobyć.
- Nie - odparł - Wypuściłem Firey tylko na chwilę, a potem zapoznam ją z nowym torem.
- Ok. To na razie! - zawołałam i cała czwórka ruszyła drogą.
- Nie masz swojego konia, prawda? - zagadnęła Linda i nie jestem do końca pewna czy było to odpowiednie pytanie.
- Nie, nie mam. Ale bardzo podoba mi się Mistrall - wyjaśnił klepiąc z uśmiechem szyję konia. Kiedy mówił, że nie posiada własnego rumaka w jego głosie nie odczytałam smutku, co bardzo mnie ucieszyło. Niektórym, kiedy wspominają o tym, że nie mają konia pojawiają się łzy w oczach, a głos im drży, natomiast Jessiemu albo to nie przeszkadzało, albo starannie to ukrywał.
- Chciał byś teraz wskoczyć na Mistralla? - spytałam z uśmiechem.
Jess?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz