niedziela, 31 sierpnia 2014

Od Kayli Cd Madeline

Uśmiechnęłam się i ze zdziwieniem stwierdziłam, że mimo wszystko Madeline nie jest zła. Kobieta odwróciła się ciągnąc za sobą mokrą i ubłoconą walizkę. Ja natomiast poszłam do stajni zająć się końmi. Przygotowałam paszę i podałam ją koniom, a kiedy zjadły wyprowadziłam na paddock. Obserwowałam jak wesoło galopują w odległą część pastwiska po czym zatrzymują się i zaczynają tarzać. Zawsze lubiłam patrzeć na tarzające się konie. Po podniesieniu się każdy z nich strzepywał z siebie pył i pojedyncze ździebła trawy, od razu schylał się i zaczynał łapczywie jeść. Wróciłam do stajni i zabrałam się do czyszczenia boksów. Szło mi to dość powoli, ale też nie miałam powodów do pośpiechu. Kiedy wywaliłam na gnojownik taczkę trocin i końskiej kupy z trzeciego boksu w stajni pojawiły się Linda i Alex.
- Pomóc ci? - spytały patrząc na moją mozolną robotę.
- Było by super - zaśmiałam się i wszystkie trzy zabrałyśmy się do sprzątania boksów. Razem zajęło nam to naprawdę nie dużo czasu.
- Coś jeszcze? - spytała Alex kiedy zmęczone opadłyśmy na kostkę siana stojącą przy boksie Alfonsa.
- Trzeba objeździ Namka i jeżeli Madeline nie raczy dzisiaj wsiąść na Kilimandżaro to ją też trzeba by ruszyć - wyjaśniłam - Bo Flower miała już dwugodzinny teren pod Criss'em, a na Mistrallu na pewno pojeździ jeszcze Jess.
W tej chwili do stajni weszła Madeline i zdałam sobie sprawę, że z pewnością usłyszała to co powiedziałam o niej i o ujeżdżeniowej klaczy.

Madeline?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz