Ponuro wpatrywałam się przez szybę w luksusowym, terenowym aucie mojego taty który siedział przy kierownicy i niespokojnie stukał w nią palcami. Za nami w przyczepie jechał Jagger, który jak zwykle spokojnie znosił podróż.
- Nie chcę tam jechać... - jęknęłam chyba po raz setny pod czas jazdy.
- Wiem kochanie - ojciec na chwilę spuścił wzrok z drogi i uśmiechnął się do mnie - Ale nie mogliśmy dłużej prowadzić stajni.
- Tam na Manhattanie miałam przynajmniej przyjaciół! A w tym całym Tryumfie nie znam nikogo - warknęłam z przerażeniem stwierdzając, że wjeżdżamy już na żwirowaną drogę po której obu stronach rozciągały się rozległe pastwiska ogrodzone eleganckim, białym płotem. Na końcu podjazdu znajdował się mały parking na którym się zatrzymaliśmy, a dalej dostrzegłam stajnie i halę.
- Wygląda prawie tak ładnie jak na stronie internetowej - skomentował mój tata wyłączając silnik i wysiadając z samochodu. Ja też wyskoczyłam na zewnątrz i ruszyłam za ojcem w głąb zabudowań, żeby znaleźć właścicielkę ośrodka Angelice. Kiedy przechodziliśmy obok szerokich drzwi stajni zobaczyłam w niej dziewczynę i chłopaka obrzucających się wzajemnie sianem.
- Nie wiecie gdzie mogę znaleźć dyrektorkę ośrodka? - spytałam mierząc och nieprzyjaznym spojrzeniem. Oboje odwrócili się do mnie.
- Jest w biurze. Mogę was zaprowadzić - uśmiechnęła się dziewczyna, a podchodząc do mnie dodała - Tak w ogóle to jestem Kayla.
Wyciągnęła do mnie rękę, a ja potrząsnęłam ją bez przekonania. Kayla zostawiła nas przed małym drewnianym domkiem i odbiegła kierując się z powrotem do stajni. Kiedy weszliśmy do środka zobaczyłam siedzącą przy biurku na którym walały się papiery oraz stał laptop kobietę z włosami związanymi w kucyk.
- Czy to pani jest Angelica Hantson? - spytał ojciec.
- Tak - odparła wstając i podchodząc do nas - Ty zapewne jesteś Nathalie - uśmiechnęła się patrząc na mnie.
- Gdzie będzie pokój mojej córki? - spytał rzeczowo tata.
- Najpierw wolałabym wprowadzić do boksu Jaggera. Może się już trochę niecierpliwić - wtrąciłam zanim instruktorka zdążyła cokolwiek odpowiedzieć.
- Oczywiście - zgodziła się - Potem zabierzemy twoje rzeczy i będziesz się mogła rozpakować.
Wyszliśmy z domku i ruszyliśmy na parking. Tata i Angelica opuścili rampę, a ja tym czasem weszłam bocznym wejściem do środka i wyprowadziłam wałacha. Koń z zaciekawieniem rozglądał się dookoła, a kiedy poczuł nieznane konie zarżał donośnie. Odpowiedziało mu parę rżeń na które Jagger odpowiedział prychnięciem i poszedł za mną do stajni. W środku nie było już Kayli i chłopaka więc bez skrępowania wprowadziłam konia do wskazanego przez właścicielkę boksu. Zdjęłam mu derkę i owijki, a odpinając uwiąz poklepałam wałacha po silnej szyi i nagrodziłam jego wytrwałość marchewką. Kiedy wypakowałam z auta moje walizki ojciec stwierdził, że musi już lecieć bo czeka go jeszcze długa droga powrotna. Tak więc kiedy się z nim pożegnałam razem z Angelicą zaniosłam bagaż do mojego pokoju który mieścił się w dużym domu z kuchnią i jadalnią na pierwszym piętrze.
- Jeśli będziesz czegoś potrzebowała to jestem w biurze i mogę ci pomóc - oznajmiła kobieta zanim zostawiła mnie w moim nowym mieszkaniu. Postanowiłam, że rozpakuję się później więc przebrałam moje stylowe buty które zdążyły się już nieco ubrudzić oraz jeansy rurki na bryczesy i buty do jazdy konnej, a markową koszulkę i białą puchówkę na bluzę i kurtkę jeździecką. Zabrałam też toczek, rękawiczki i bacik i zeszłam na dół. Przy stole w jadalni siedziała Kayla i dziewczyna której jeszcze nie poznałam.
- To jest Lena - przedstawiła ją Kayla - Lena to jest Nathalie.
- Skąd znasz moje imię? - spytałam patrząc podejrzliwie na uśmiechniętą szatynkę.
- Moja... prawie-mama mi powiedziała - Kayla zaśmiała się chodź poczułam, że mówiąc o swojej macosze spięła się trochę.
- Czyli kto? - spytałam.
- Angelica - odparła krótko po czym błyskawicznie zmieniła temat - Będziesz teraz jeździć?
- Tak.
- Pokazać ci gdzie są wybiegi treningowe i hala? - zaoferowała.
- Nie trzeba - podziękowałam i szybko opuściłam budynek kierując się w stronę stajni. Kiedy weszłam do siodlarni żeby zabrać sprzęt, który zanieśli tam Angelica i mój tata, zobaczyłam zdejmującego z wieszaka siodło chłopaka.
Dylan? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz