- Super pomysł - zgodziłam się z promiennym uśmiechem popuszczając wodze fantazji i bez skrępowania wyobrażając sobie jak tańczę w objęciach Jess'a przy jakiejś wolniejszej piosence. Zaraz się jednak opamiętałam wbijając do głowy, że to nie możliwe.
- Przygotujemy mnóstwo żarcia, będziemy puszczać głośną muzykę... - rozmarzył się chłopak odpinając lonże od kantara Mistralla i po poklepaniu go zamykając boks.
- To ja przygotuje odpowiednie kawałki fajnych piosenek i zadbam o to żeby Angelica się nie wtrącała - zaoferowałam - Ponieważ jedzenie ma być dobre to lepiej nie będę się zajmowała jego przygotowywaniem.
- Przestań! - zawołał Jess trącając mnie łokciem i śmiejąc się jednocześnie - Nie wolno ci tak mówić.
- Pfff... - prychnęłam - To przecież prawda.
Chłopak tylko westchnął, a kiedy odwiesił na miejsce lonże ruszyliśmy w stronę jadalni. Po drodze spotkaliśmy Cole i Lenę wracających z przejażdżki i od razu zaprosiliśmy ich na imprezę. Kiedy weszliśmy do jadalni zauważyliśmy Emilly, Ritę i Dylana rozmawiających przy kominku.
- Dzisiaj wieczorem będzie impreza - oznajmiłam - Jess dostał Mistralla na własność!
- Super... - szepnęła zachwycona Emilly.
- Więc ruszcie dupska i pomóżcie mi w przygotowywaniu jedzenia - zawołał blondyn z entuzjazmem.
- Dobra, dobra... - jęknął Dylan podnosząc się powoli i razem z resztą kierując się w stronę kuchni. Ja natomiast pobiegłam na górę do pokoju Nathalie. Kiedy znalazłam się przed drzwiami jej pokoju zapukałam i nie czekając na odpowiedź wkroczyłam do środka. Dziewczyna siedziała na łóżku z słuchawkami na uszach i grała na tablecie. Zastanawiałam się czy ta rozpieszczona i skomputeryzowana blondynka czyta w ogóle książki.
- Cześć - odezwałam się - Przyjdziesz na imprezę dzisiaj wieczorem?
Nathalie spojrzała na mnie, ale najwyraźniej nie usłyszała co mówiłam.
- Co? - spytała zsuwając słuchawki na szyję.
- Chciałam spytać czy nie chcesz przyjść na imprezę wieczorem. Jess dostał konia i chcemy to uczcić - wyjaśniłam.
- Może... - westchnęła po czym patrząc na mnie uważnie spytała - Czy Jess to twój chłopak?
- Nie! - odparłam szybko czując, że palą mnie policzki i najpewniej robię się czerwona - Nie wiem czemu tak myślisz...
- Kiedy pierwszy raz tu przejechałam podrywaliście się w stajni - mówiła tonem świadczącym o oczywistości tego co mówi.
- Wcale nie - warknęłam myśląc o tym, że nigdy nie popatrzyłabym na to w taki sposób.
- He, he - dziewczyna zaśmiała się wrednie - Myśl jak chcesz, ale nie zdziw się jeśli ten cały Jess pewnego dnia poprosi cię o zostanie jego dziewczyną.
- Nie poprosi - zapewniłam ją i nie chcąc dalej przeciągać tego wstydliwego tematu opuściłam jej pokój. Teraz pozostało mi tylko poproszenie o zgodę Angelice, ale ona i tak nie miała wyjścia, bo przecież i tak wszystkich już zaprosiliśmy. Pobiegłam do biura gdzie siedziała instruktorka rozmawiająca przez telefon. Poczekałam jak skończy i dopiero wtedy zadałam jej pytanie.
- Raczej nie mam nic przeciwko - zgodziła się - My instruktorzy nie będziemy tam wchodzić. Wpadniemy tylko po coś do jedzenia i zjemy tutaj.
- Dziękuję! - zawołałam przytulając ją. Kobieta uśmiechnęła się, ale szybko mnie puściła bo znów odezwał się telefon. Cicho wyszłam z domku i poszłam pomóc Jess'owi i reszcie.
Jess? <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz