- Jesteś nowa? - spytałem.
Dziewczyna bez słowa pokiwała głową.
- Oprowadzić cię? - dopiłem sok z mojego śniadania.
- Chętnie! - Lena uśmiechnęła się.
- Najpierw duża hala - zacząłem iść w stronę celu naszej "wycieczki", jeśli tak to można nazwać. Co chwila oczy same wędrowały na dziewczynę. Nie moja wina! To tak, jakbym stał obok własnego ciała i patrzył co robi. W końcu doszliśmy do celu.
- Ekhem, oto duża hala zwana również dużą halą. Ma dwadzieścia cztery na sześćdziesiąt metrów. Niedaleko znajduje się podobna, tylko, że nazywana MAŁĄ halą.Mierzy ona dwadzieścia na czterdzieści metrów. - Wyrecytowałem teatralnym tonem zaimprowizowany tekst splatając przy tym ręce za sobą i wypychając klatkę piersiową do przodu. - Następny przystanek: plaża.
- Rany, macie tu PLAŻĘ? - zapytała zaskoczona Lena.
- Yyy... Niekoniecznie. Chodziło mi o miejsce w którym odbywają się zawody. Ale jak tak teraz mówisz... Fajnie byłoby mieć tu plażę.
***
- No dobrze, ostatnia rzecz do pokazania, a mianowicie pastwiska - stanąłem nagle, przez co brunetka na mnie wpadła. - Najlepsze miejsce do podziwiania pięknych widoków o zachodzie Słońca.
Usiadłem na miękkiej trawie i wpatrywałem się w "Tryumf". Patrzyłem jak światła powoli gasną, a ludzie zmierzają do swoich pokojów. Ot tak.
Lena? Sorki, że takie krótkie, ale mam chwilowo niedobór weny -.-
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz