Obudziłam się jak zwykle wcześnie. Przeciągnęłam się i szybko wyszłam z łóżka. Chwyciłam za bryczesy, koszulkę i bluzę i zaczęłam ubierać się błyskawicznie. Kiedy założyłam też buty i czapsy wybiegłam z pokoju i udałam się na dół do kuchni. Włączyłam czajnik zagotowując wodę i przygotowując kakao. Kiedy napój był gotowy wyszłam na zewnątrz. Powietrze było chłodnie i rześkie, ale zapowiadał się piękny jesienny dzień. Chwyciłam mocniej gorący kubek grzejąc ręce i ruszyłam w kierunku stajni. Kiedy weszłam do siodlarni aby zabrać mój sprzęt do czyszczenia zobaczyłam siedzącego przy oknie Jessa, który czyścił siodło Mistralla.
- Cześć - uśmiechnęłam się i usiadłam obok niego.
- Hej - chłopak oderwał wzrok od siodła, a po chwili jego oczy przeniosły się na kakao.
- Moje - oznajmiłam przeczuwając jego zamiary.
- Nic mnie to nie obchodzi - zaśmiał się wyrywając mi kubek i upijając spory łyk - Teraz jest moje.
- Ty świnio! Sam sobie zrób! - krzyknęłam i nachyliłam się żeby zabrać mu kakao. On jednak wyciągną rękę tak, że nie mogłam dosięgnąć mojej własności.
- Oddaj - zażądałam udając wkurzoną. Tak naprawdę bardzo mnie to bawiło i wcale nie byłam zła na Jessa. Bardzo go lubiłam (może nawet za bardzo) i cieszyło mnie, że spędzamy razem czas.
- Nie mam zamiaru - prychnął - Sama sobie musisz wziąć!
- Jess... - jęknęłam błagalnie.
- No niech ci będzie - zgodził się lecz zanim oddał mi kubek wypił jeszcze jeden łyk. Kiedy już dostałam kubek trzepnęłam go w głowę i zabrałam worek ze szczotkami. Podeszłam do boksu Dancinga, a kiedy uporałam się z zasuwą znalazłam się przy koniu.
- Cześć piękny - szepnęłam całując ogiera w miękkie i lekko wilgotne chrapy. Zaczęłam czyści tarantowatą sierść konia. Kiedy Grass miał już czyste kopyta, a jego sierść lśniła wróciłam do siodlarni po ogłowie.
- Idę na halę poskakać na oklep - oznajmiłam Jessowi - Chcesz jechać ze mną?
Jess? <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz