- Bierz Mistralla! - krzyknęłam z rozmachem otwierając boks Dancing'a i wyprowadzając ogiera ze stajni błyskawicznie wskoczyłam na niego i pogoniłam do galopu. Zdziwiony z początku ociągał się, ale gdy dostrzegł, że naprawdę mi się śpieszy ruszył za klaczą, która skręciła już na łąki znikając mi prawie z oczu. Chwyciłam się kurczowo grzywy żeby nie spaść i jeszcze pogoniłam Grassa. Kiedy zjechaliśmy na łąki usłyszałam za sobą stukot kopyt i parę sekund później wyprzedził mnie Jess na Mistrallu. Chłopak trzymał się tylko grzywy, a jego blond włosy targała siła pędu z jakim poruszali się jeździec i koń. W tej chwili zdałam sobie sprawę, że i ja nie mam toczka i jak ta gonitwa może się skończyć znając moje szczęście do spadania z konia. Szybko jednak porzuciłam ponure myśli skupiając się całkowicie na gonieniu klaczy.
- Dalej kochany dasz radę - dopingowałam ogiera który dzielnie starał się dogonić Mistralla i Gammę, która biegła dosłownie parę metrów przed kasztankiem. W końcu Ger zrównał się z wałachem. Konie krótko biegły obok siebie bo Jess w idealnej harmonii z Mistrallem zachęcił go do jeszcze szybszego biegu tak, że jechali teraz tuż obok Gammy. Chłopak uniósł się na grzbiecie konia, a ja zdałam sobie sprawę co on ma zamiar zrobić.
- Jess nie! - wrzasnęłam lecz on oczywiście mnie nie słuchał i po prostu przeskoczył z Mistralla na klacz. Ta czując ciężar jeźdźca na swoim grzbiecie wierzgnęła lekko, ale on już zdążył mocno usiąść na jej grzbiecie. Lekko odchylił się do tyłu i dosiadem nakazał klaczy skręcić. Obserwowałam to wszystko z zapartym tchem, a do głowy przyszła mi tylko jedna myśl: Jess jest zupełnie jak Lorenzo Lamas. Chłopak zatoczył z klaczką parę kółek zmuszając ją do zwolnienia. Po pełnej napięcia chwili klacz zatrzymała się zupełnie, a zaraz za nią Mistrall, który przez cały czas biegł za nimi.
- Wow... - szepnęłam i podjechałam do niego - Mam dać ci moje ogłowie?
- Nie trzeba - odparł klepiąc klacz - Ale myślę, że wystarczy nam jazdy na oklep na dzisiaj.
- Zdecydowanie tak - zgodziłam się ze śmiechem - Wracamy?
- Tak. Najlepiej kłusem wtedy wyrówna im się oddech - zaproponował, a ja dopiero teraz zdałam się, że Dancing jest cały mokry i ciężko dyszy.
- No... - westchnęłam - Trzeba im będzie też sprawdzić kopyta, bo w końcu galopowały po kamieniach.
- Żaden nie kuleje więc pewnie się nie popodkuwały - stwierdził.
- Mam nadzieję.
Ruszyliśmy kłusem w "zastępie" bo ja prowadziłam, żeby Gamma się nie wyrwała. Kiedy przeszliśmy do stępa i znów jechaliśmy obok siebie postanowiłam powiedzieć Jessowi to co od dawna przychodziło mi do głowy.
- Wiesz... Widziałam tą więź pomiędzy tobą, a Mistrallem kiedy tak pędziliście za Gammą i to było takie, no... Nie wiem jak to powiedzieć, ale osiągnęliście wielki poziom wzajemnego zaufania. On powinien być twój. Jak chcesz to mogę pogadać z Angelicą - uśmiechnęłam się widząc zaskoczenie malujące się na jego twarzy.
Jess? <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz