niedziela, 12 października 2014

Od Cole'a

Obudziłem się zawinięty kołdrą w naleśnik. Nie od końca obudziłem się sam, gdyż zrobił to mój budzik w telefonie. Na oślep próbowałem wymacać komórkę. Zwycięstwo! Półprzytomny wcisnąłem opcję "Porzuć" i skopawszy kołdrę zacząłem zbierać się na przejażdżkę. Bez pośpiechu ogarnąłem się i jako-tako posprzątałem w pokoju. Zakładając kurtkę wyszedłem z pokoju. Potruchtałem najpierw schodami w dół, potem do stajni. Gdy przekroczyłem próg stajni pobiegłem do Skylight'a. Naprędce oporządziłem go i osiodłałem. Koń pokłusował do lasu. Po jakimś czasie dałem mu wolne lejce. Wydawało mi się, że Sky wiedział gdzie idzie, tylko skąd?
Niedługo potem naszym oczom ukazała się piękna polana. Na środku znajdowało się przejrzyste jezioro. Zeskoczyłem z wierzchowca. Dopiero teraz spostrzegłem, że po drugiej stronie jeziora ktoś stoi. Też z koniem. Zmarszczyłem brwi. Ten "Ktoś" chyba mnie też zobaczył.

<"Ktosiu"?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz